Wyprawa na miasto.
Notatniki, deszcz i grad.
BLOGŻYCIE
HippoWorld
3/12/20251 min czytać




































Witajcie, dawno nic nie pisałam.
Postanowiłam zrobić nowe sesje z moimi produktami. Nie udało mi się ogarnąć nikogo " ludzkiego " do pozowania mi, więc postanowiłam poszukać inaczej inspiracji. Czy mi się udało? Oceńcie proszę sami!
Mieszkam w Mansfield w UK terytorium Nottinghamshire. Wyszłam na miasto w bluzce i swetrze, przepełnionym plecaku i równie ciężką torbą. Moje notebooki razem trochę ważą a robienie im zdjęć, też sporo zajmowało.
Pierwszym miejscem była budka telefoniczna, działała patrząc na wyświetlacz. Ale czy ktoś jej teraz używa? Nie wiem. W dobie komórek? Wątpię.
Zimno, deszczowo. Całe UK, urok. Wyciągałam te wszystkie zeszyty i układałam. A to jeden spadł, a to drugi coś innego robił. Zadzwoniła agencja w sprawie pracy. To ludzie dziwnie na mnie patrzyli, a ja ciągle coś wyciągałam i kładłam.
Muszę powiedzieć, że może nie wygląda to zbyt... kolorowo i przyjemnie? Ale przynajmniej moje zdjęcia i nieobrabiane.
No i ledwo skończyłam je robić, zaczęło padać.
Nie chcąc jeszcze wracać do domu, do wynajmowanego pokoju ( marzy się mi pokój z łazienka - ubikacją ), bowiem na mieszkanie mnie nie stać. Zaczęłam szukać kolejnego miejsca do sesji. Myślałam o subway, ale zobaczyłam malutką kwiaciarnię i postanowiłam zapytać o pozwolenie...
Pozwolono mi. I tak możecie zobaczyć i te zdjęcia bez obrabiania.
Co lubicie w kwiatach? Ich życie i kolory? Żyją tak krótko a są tak kolorowe, niejeden raz onieśmielające. A przynajmniej tak powinniśmy się czuć. Tak samo jak zwierzęta, żyją krócej i intensywniej i cierpiąc...przez nas najbardziej. Odbiegłam od tematu.
Prawda jest też taka, że dawno nic nowego nie stworzyłam. Ostatnie lata dały mi nieco w kość na różne sposoby a moja i tak słaba wena i talent artystyczny jeszcze bardziej się mi pogorszyła.
Szukam miejsca, szukam siebie, szukam swojego uśmiechu.























